wtorek, 17 stycznia 2017

Rozdział 2.

Lohr to małe miasteczko położone wśród zalesionych wzgórz. W Würzburgu widzieliśmy wiele zabytków wartych odwiedzenia. Z kościołów położonych na wzgórzach były widoczne tamtejsze winnice. Widoki tego miejsca zapierały dech w piersiach, nie zapominając o zabytkowych kamienicach w Lohr. Było ono małym miastem, ale oferowało wiele do zobaczenia. Podczas pobytu w tych miastach udało mi się zrobić wiele zdjęć, których mogłabym później użyć na zajęciach. Bądź praktyk tutaj, jeżeli nadarzyłaby taka potrzeba.
Do tej pory nie widziałam, skąd wzięło się u mnie zainteresowanie fotografią, choć za kilka miesięcy kończyłam już przedostatni rok studiów fotograficznych. Od zawsze interesowały mnie filmy czy seriale, a zdjęcia były dla mnie tylko śliskim papierem z naniesionym na niego obrazkiem i uważałam, że nie potrzeba było do tego jakiś wielkich umiejętności poza trzymaniem aparatu. Mimo wszystko nie żałowałam, że wybrałam ten kierunek. Z czasem moje postrzeganie tego typu sztuki się zmieniło.
Nasza grupa oraz grupa praktykantów z Londynu była jedynymi, które dzisiaj zwiedzały. Okazało się, że Niall i Louis do niej należą, także nie nudziłam się podczas tego dnia, będąc ciągle rozśmieszaną przez nich. Dixie chyba uznała, że nie będzie nam przeszkadzać, więc szła u boku chłopaka z naszej grupy.
Wróciliśmy późnym popołudniem, a po zjedzonej obiadokolacji siedzieliśmy na ławkach na zewnątrz. Miley paliła papierosa wraz z dwoma chłopakami, Dixie rozmawiała ze swoim chłopakiem przez telefon, ale była zbyt leniwa, by wstać i odejść dla prywatności. Jedynie ja nie miałam, co robić, więc przeglądałam portale społecznościowe na swoim telefonie, korzystając z wi-fi ośrodka.
Wokół robiło się coraz ciemniej, ale nikomu to nie przeszkadzało. Po jakimś czasie do naszej piątki dołączyło jeszcze czterech chłopaków z grupy z Londynu, w tym Niall i Louis. Chłopaki wymienili się uściskiem dłoni, jak i imionami, potem zapoznając się ze mną, Dixie i Miley. Niall uśmiechnął się do mnie, wpychając swój tyłek pomiędzy mnie a moją przyjaciółką.
Skrzywiłam się, kiedy usiadł na moim udzie, wgniatając je w ławkę.
– Już nie miałeś, gdzie usiąść?
– Jak widać nie. – Wskazał na zajętą ławkę obok. Spojrzałam na uważnie mi się przyglądającego chłopaka. Nie tylko jego akcent zdradzał jego pochodzenie, ale też wygląd; blada cera z widocznymi czerwonymi wypiekami na twarzy podczas słonecznej pogody. Niestety było za ciemno, abym mogła lepiej dostrzec ich kolor. Teraz jego włosy nie były już idealnie zaczesane do góry, ale były zmierzwione, tworząc artystyczny nieład. – Co robisz? – zapytał i oparł się o oparcie, wgapiając się w ekran urządzenia. Chciałam mu powiedzieć, żeby się odsunął, ale głos jakby ugrzązł mi w gardle, a palec nie chciał współpracować, żeby zablokować telefon.
– Nudzę się – odpowiedziałam więc, w dalszym ciągu przeglądając stronę.
– Czekaj. Co? – rzucił wielce zainteresowany jakimś artykułem o nowej dziewczynie jakiegoś gwiazdora. Kliknął w link i oparł się na moim ramieniu. Jeśli miałam być szczera, jego bliskość mnie krępowała jeszcze bardziej, niż gdyby to była Dixie. Jakoś nigdy nie byłam przyzwyczajona do tego typu gestów, szczególnie ze strony chłopaków. Nie wiedziałam, na czym zawiesić wzrok, by nie patrzeć na chłopaka, więc błądziłam nim po budynkach z czerwonej cegły otaczających plac ośrodka. – Modelka od pięciu boleści. Miss szczurów owszem – prychnął.
Przewróciłam oczami i odsunęłam telefon z dala od jego palca, przesuwającego po ekranie. Wyprostował się, uwalniając ramię spod ciężaru swojego ciała i oparł się o ławkę, a nogi oparł na skrzynce z piachem. Splótł dłonie na kolanach, rozejrzał się po znajomych, ale każdy z nich był zajęty rozmową z innym. Jedynie ja i Niall nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Zerknęłam na artykuł, którym zainteresował się Irlandczyk. Na zdjęciach dołączonych do niego widniała Bella Hadid wraz z wokalistą The Weekend.
– Masz coś do Belli? – zapytała, zwracając do niego głowę. Siedział z odchyloną głową i z zamkniętymi oczami.
– Zależy, kogo masz na myśli.
Przewróciłam oczami z westchnieniem.
– Bella Hadid. Modelka – wyjaśniłam powoli, żeby zrozumiał.
– Wiem, że modelka. Umiem czytać. A każda modelka jest taka sama. Plastik, wpierdala serwetki, wygląda jak szczur i jest pizdą.
– Rozumiem twoje podejście do tego, ale zauważ, że nie każdy jest taki sam, dobra? Akurat Bella jest jedną z nielicznych modelek, której woda sodowa nie uderzyła do głowy.
Czekałam na jego odpowiedź, lecz nic już nie powiedział, jedynie teraz już wpatrywał się w ciemne niebo upstrzone gwiazdami. Moją uwagę zwrócił Damien, chłopak z naszej grupy, zapytał mnie o coś, wciągając mnie do rozmowy. Kolejne kilkanaście minut spędziliśmy na zapoznawaniu się z dwoma pozostałymi chłopakami, którzy dołączyli do nas wraz z Niallem i Louisem.
Irlandczyk wykorzystał moment, kiedy ani ja, ani on nic nie mówiliśmy, przy okazji zauważając, że przeglądałam Instagram i spytał:
– Chcesz się przejść?
– Nie za późno?
– Ładnie to tak ignorować ludzi dla jakiś głupich Instagramów? – odpowiedział kolejnym pytaniem na pytanie. Wziął urządzenie z mojej ręki i zaczął przewijać w dół, komentując na głos niektóre zdjęcia.
– Oddaj to. – Wyciągnęłam rękę, aby odebrać od niego moją własność, ale on był szybszy i odsunął go ode mnie. – Niall. – Uderzyłam go w ramię, jak zaczął czegoś szukać w aplikacjach. A Dixie spojrzała na nas z uniesioną brwią.
– Słuchasz Megadeth, Panic! At The Disco, Years & Years...? – zapytał, przewijając listę moich piosenek. – Wybitnie.
– Nie wiem, co w tym wybitnego, ale tak. I oddaj mi ten telefon.
Trzepnęłam go w tył głowy, kiedy jego kciuk zbliżał się do ikonki galerii. Tym razem podziałało i oddał mi zablokowane urządzenie. Mruknęłam krótkie podziękowanie. Niall dołączył do rozmowy z Miley i Damienem, Dixie przekroczyła nogi Louisa oparte na skrzynce z piaskiem na pety i spojrzała na mnie.
– Idziesz już do pokoju? – zapytała.
– Jeszcze posiedzę tutaj. – Wydobyłam klucz z kieszeni bluzy i podałam jej.

Pożegnała się z resztą i zniknęła za drzwiami budynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz