niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 6.

Mijał kolejny dzień pobytu w Niemczech i jeden dzień praktyk mniej do odbycia. Dziś wracałam z Hannah – znajomą z uniwersytetu, znałyśmy się z zajęć literatury angielskiej, które kilka razy miałyśmy razem. Do odjazdu pociągu, którym mogłyśmy się dostać z powrotem do Lohr, miałyśmy jeszcze pół godziny, więc chodziłyśmy po sklepach znajdujących się na dworcu. Niestety tylko oglądałyśmy ubrania, pamiątki i inne rzeczy, ponieważ były tu głównie markowe sklepy, gdzie za zwykłą koszulkę wartą dziesięć funtów chcieli czterdzieści euro. Pamiątki zaś nie były aż tak bardzo zachwycające, żeby wydać na nie te kilka euro. Jedyne, czym się zadowoliłyśmy, to kawa kupiona w Starbucksie, bo gdzieżby indziej. Dla Hannah nie istniało nic poza tą sieciówką. Na szczęście nie było kolejek, ponieważ w innym wypadku nie było mowy, abyśmy zdążyły na S-Bahnę, gdyż pociągi, jak i inne środki publicznego transportu, zawsze przyjeżdżały punktualnie.
Gdy zeszłyśmy już na odpowiedni peron, z daleka mogłam usłyszeć ten znajomy śmiech, a dopiero potem zobaczyłam blond włosy z prześwitującym brązem. Hannah po zauważeniu ich zaczęła coś tam mówić o tym, że Niall nie powinien zakładać obcisłych spodni, żeby nie chwalić się swoim płaskodupiem.
– To ty powiedziałaś, że chwali się tyłkiem. Może chwali się tym, co ma w bokserkach? – rzuciłam opryskliwie. Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam, czując piekące ciepło na policzkach. Nie tak, że byłam jakąś cnotką niewydymką. Po prostu nigdy nie rozmawiałam z nikim o tym w taki sposób, nawet w żartach, oprócz Dixie czy Miley. Choć z tą drugą unikałam tego tematu jak ognia, bo u niej seks polegał jedynie na wkładaniu i wyjmowaniu. Nie istniały dla niej żadne pojęcia związane z tą kwestią, więc rozmawianie z nią o tym stawało się dla mnie odpychające i obrzydzające.
Spodziewałam się jakiejś kąśliwej uwagi ze strony mojej znajomej, lecz ona zaśmiała się i przytaknęła. Niall był z Louisem i jeszcze jednym chłopakiem, i dziewczyną z ich grupy. Gdy tylko blondyn nas zauważył, pomachał nam, więc podeszłyśmy do nich, witając się z nimi.
– Już po? – zapytał Louis.
– W końcu – odpowiedziałyśmy jednocześnie, na co Louis zaśmiał się cicho, zaś Niall miał zbyt donośny głos, by jego śmiech nie był słyszalny z daleka.
Zanim pociąg przyjechał, zdążyliśmy wymienić krótkie zdania o tym, co robiliśmy na praktykach.
– Niall jest dziwny. Ma dziwny akcent. Jak ty go rozumiesz i dlaczego jeszcze nie złamałaś sobie języka, jak wymawiasz jego imię? – Hannah ponownie zabrała głos, gdy już zajęłyśmy swoje miejsca w pociągu, a ja powstrzymałam ochotę przewrócenia oczami. – A ten jego kumpel ma taką kobiecą urodę i piskliwy głos. Wyglądają jak para gejów.
– Możesz skończyć? – powiedziałam to ostrzejszym tonem, niż miałam w zamiarze. Przez chwilę poczułam poczucie winy, lecz zniknęło ono wraz ze wspomnieniem jej słów. Hannah była takim typowym człowieczkiem, który miał mózg zamknięty w pudełku i zmiany świata nie docierały do niego.
– Podobają ci się? Chcesz mieć z nimi trójkącik? – zapytała z ciekawością zmieszaną z kpiną.
Tę uwagę z przewróceniem oczami puściłam mimo uszu i zaczęłam przeglądać zdjęcia na moim telefonie. W duchu dziękowałam chłopakom, że usiedli na drugim końcu wagonu, więc nie było mowy, żeby ją usłyszeli.
Niekoniecznie przepadałam za tą dziewczyną, głównie ze względu na to, że zawsze oceniała ludzi już na wejściu, bez lepszego poznania ich. Poza tym miała wiele negatywnych cech, którymi odpychała od siebie ludzi.
Nie rozumiałam tego, jak można był być tak wścibskim i oceniać ludzi z góry, i nie mieć żadnych wyrzutów sumienia. Gdy patrzyłam na każdą osobę mnie otaczającą, miałam wrażenie, że prawdopodobnie tylko ja przejmowałam się tym, co mówiłam, jeśli nie zabrzmiało to tak, jak chciałam. Sądziłam, że ton mojego głosu mógł urazić tę drugą osobę lub mogłam zabrzmieć dziwnie, przez co mój rozmówca miał kolejny powód, żeby mnie wyśmiać albo pomyśleć nie wiadomo co o mojej osobie. Niestety byłam taka, że przejmowałam się opinią innych, choć wmawiałam sobie coś zupełnie odwrotnego. Gdyby to wmawianie cokolwiek pomagało...
Po tym, jak wysiedliśmy w Lohr, od razu skierowaliśmy się do ośrodka, w którym mieszkaliśmy. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się już z Hannah, więc i teraz szłam kilka kroków za nią. Nagle usłyszałam, jak ktoś wołał moje imię. Nawet się nie odwróciłam, a Niall zdążył już mnie dogonić.
– Co ty taka samotna?
– Czemu zostawiasz Louisa samego na pastwę losu? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie Irlandczyka.
– Tommo świetnie sobie radzi i sam – podniósł głos, odwracając się do tyłu z uśmiechem, by spojrzeć na swojego przyjaciela, na co Louis pokazał mu środkowego palca, również się uśmiechając, a do mnie mrugnął. Nie wiedziałam, czy powinnam coś powiedzieć, więc po prostu pomachałam do niego, także z uśmiechem na ustach.
– Idziesz ze mną do sklepu? – spytał Niall.
– Nialler nie ma przyjaciół? – wtrącił się idący za nami Louis.
– Fay jest moją przyjaciółką. – Otoczył moje ramiona swoją ręką, przyciągając do siebie. – Prawda? Widzisz, wyszło na to, że to ty tu nie masz przyjaciół – odpowiedział od razu, nie czekając na moją odpowiedź.
Gdy mnie objął, znów poczułam ten sam dziwny dreszcz przebiegający przez moje ciało, jak za pierwszym razem, kiedy to opierał się o mnie, gdy siedzieliśmy na ławkach kilka dni temu.
Wpadł mi do głowy – jak dla mnie i na mnie – głupi pomysł i zdecydowałam nieco pokrzyżować plany blondyna. Wyplątałam się więc z jego uścisku, odsuwając od niego. Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
– Nie, Niall, nie masz przyjaciół – powiedziałam pewnym siebie głosem, za co przybiłam sobie mentalną piątkę.
Louis wybuchnął śmiechem, jednak nie byłam pewna, czy spowodowane to było moim posunięciem, czy może miną Nialla. Pomimo tego i tak się uśmiechnęłam z dumą.
– Dobra. Dobra, będziecie coś chcieli – rzucił i niby wielce obrażony ruszył przed siebie. – Ale ty i tak idziesz ze mną do sklepu – krzyknął przez ramię.
Poszłam więc. Korzystając z okazji, kupiłabym coś dla siebie do jedzenia i picia, ponieważ nie będzie mi się chciało iść później, choć nie było to daleko, w dodatku prawdopodobnie musiałabym towarzyszyć Hannah. Dlaczego akurat z nią miałam swoją zmianę? Było jeszcze kilkanaście osób z naszej grupy, ale niestety byli w innych miejscach, a ja i Hannah miałyśmy razem poranną zmianę.
Niall zaczął opowiadać o jego wczorajszym wieczorze w klubie, gdzie zawitał, zanim dołączył do nas. Przy okazji dowiedziałam się, że ta dziewczyna, z którą tańczył, a wczoraj rozmawiał, miała na imię Lía oraz była Hiszpanką.
W pewnym momencie zauważyłam tych samych dwóch chłopaków, którzy prawdopodobnie byli razem. Serce podeszło mi do gardła, gdy byli coraz bliżej. Jedynie mogłam błagać o to, żeby Niall w jakikolwiek sposób nie skomentował tego, bo kiedy ich zauważył, zamilkł. Zawsze mogliśmy przejść na drugą stronę ulicy, lecz nie było chodnika… Jednak moje błagania zostały wysłane, ponieważ Niall patrzył się przed siebie, udając, że nic nie widział. Odetchnęłam z ulgą. Pozostałą drogę do sklepu przebyliśmy w ciszy.
Nie kręciliśmy się tam bez celu, oboje wzięliśmy to, co chcieliśmy i od razu ruszyliśmy w kierunku kas. Niall zatrzymał się przed regałem z alkoholami i zapytał:
– Bierzemy jakieś wino?
– Słucham? – Spojrzałam na niego zdziwiona.
– No, do picia... – wyjaśnił, jakbym była idiotką. Cóż, na nią wyszłam.
– Louisa mogłeś zapytać.
– Czyli bierzemy. – Wydawał się zignorować moje słowa i zaczął uważnie przyglądać się etykietom na każdej butelce. – Co to znaczy halbtrockerer? – zapytał, sylabizując ostatnie słowo.
– Skąd ja mam wiedzieć? Niemiecki znam tak samo, jak i ty.
– A chuj, będzie to. Może się nie otrujemy. – Wziął butelkę z najtańszym winem, po czym poszliśmy do kas.

*

Po obiedzie siedziałam sama w pokoju i odpoczywałam, przeglądając strony główne na portalach społecznościowych, na których miałam konto. Nudziłam się niemiłosiernie, ale też nie chciałam wychodzić sama na zewnątrz. Co jeśli nie byłoby wolnych ławek, więc musiałabym się wrócić? Przecież wszyscy uznaliby mnie za kompletne dziwadło!
Zostałam więc, leżąc na łóżku, odgniatając sobie tyłek i po raz kolejny oglądając te same zdjęcia na Instagramie. Chociaż mogłam się przespać, bo czułam się, jakbym umierała, jednak tego nie zrobiłam. Wolałam pozostać czujna i obejrzeć jakiś film, który mnie zaciekawił i nie miał najgorszych opinii
Byłam wykończona całym tygodniem praktyk. Może byłoby inaczej, gdybyśmy nie musieli dojeżdżać około czterdziestu minut, plus jakieś dziesięć na dojście z ośrodka na dworzec, a potem pięć z dworca w Würzburgu do miejsca, gdzie odbywałam praktyki. Podróże bywały najbardziej męczące.
Za jakąś godzinę powinny wrócić Dixie, Miley i Alex, więc będziemy mogły gdzieś pójść. Jednak nadal pozostawała ta godzina umierania z nudów. Zawsze mogłabym odwiedzić Nialla i Louisa… gdybym tylko wiedziała, jaki mają numer pokoju. Istniał także jeszcze jeden powód, dla którego kiedyś musiałabym do niego zawitać. Mianowicie miałam do niego kilka, męczących mnie pytań. Obym poznała na nie choć trochę mnie zadowalającą odpowiedź przez te półtora tygodnia.
Z drugiej strony zaś miałam tę świadomość, iż znaliśmy się ledwie kilka dni, więc mogłam wyjść na wścibską i ciekawską. Najlepszym rozwiązaniem było odpuszczenie sobie tego. Była jeszcze opcja, że on mógł zwyczajnie nie pamiętać tego, o czym tamtej nocy mówił.
Nagle ciszę panującą w pomieszczeniu przerwało pukanie do drzwi. Serce podeszło mi do gardła na myśl, że to mógł być ktoś z pracowników ośrodka i do tego nie znający angielskiego. Jednak uznałam, że zaryzykuję i nie będę udawać, że nikogo tu nie było. Usiadłam na łóżku, wypowiadając cicho „proszę” i już chciałam się poprawić, mówiąc po niemiecku i głośniej, ale drewniana powłoka uchyliła się, a do środka wszedł nie kto inny jak uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
– Co ty taka przestraszona, jakbyś ducha zobaczyła? – zapytał, siadając obok mnie.
– A ty co taki szczęśliwy? – odpowiedziałam pytaniem.
– Mam płakać? – spytał sarkastycznie, na co wzruszyłam ramionami, a Niall się zaśmiał i przesunął na materacu, by oprzeć się plecami o ścianę, dłonie układając na brzuchu. – Co robimy?
– Możemy obejrzeć film na telefonie albo gdzieś się przejść – zaproponowałam niepewnie.
– Film. Nie chce mi się łazić.
Skinęłam głową, po czym usadowiłam się obok niego, biorąc telefon i podłączając ładowarkę do kontaktu. Chłopak dla lepszej wygody wziął moją małą poduszkę w kształcie emoji kupy i włożył ją pomiędzy swoje plecy a ścianę.
Oboje zgodnie wybraliśmy ten sam horror, więc obyło się bez zbędnego sprzeczania i już po chwili wpatrywaliśmy się w ekranik, oglądając Naznaczonego. Mogło to jednak bardziej komentowanie i śmianie się podczas scen, które miały być straszne.
Nie naoglądaliśmy za wiele, gdyż dziewczyny już wróciły, rozmawiając głośno. Zamilkły, kiedy zobaczyły mnie obok Nialla, wciąż chłopaka i do tego niedawno poznanego. Moje myśli od razu wypełniły pytania dotyczące tego, co mogły sobie w tamtym momencie pomyśleć.
– Hej – przywitał się blondyn z uśmiechem na ustach. One odpowiedziały tym samym i zajęły się sobą, co mi było na rękę.

*

Czas do kolacji upłynął szybko i przynajmniej nie nudziłam się. Niall poszedł kilkanaście minut po powrocie dziewczyn, a potem wraz z Dixie poszłyśmy do sklepu.
Było już po dziewiętnastej i po kolacji, więc teraz siedziałam z moją przyjaciółką na zewnątrz na ławkach i właściwie nie wiedziałyśmy, co ze sobą zrobić. Nie chciało nam się iść do klubu, do którego właśnie wybierały się Alex i Miley. Dixie oczywiście musiała poruszyć temat Nialla, co zbyłam stwierdzeniem, że trzeba kogoś poznać i nie ograniczać się jedynie do znajomych z naszego uniwersytetu. Na moje szczęście odpuściła, bo jakoś specjalnie nie chciało mi się gadać o moich relacjach z blondynem. Może innym razem lub najlepiej wcale.
Od dalszych niewygodnych pytań uratował mnie Louis, który dosiadł się do nas. Myślałam, że uśmiech nigdy nie schodził mu z ust, dopóki nie zobaczyłam go w tym momencie. Nie oszukujmy się, wyglądał jak żywy trup, musiał być naprawdę wykończony. Zresztą jak prawdopodobnie każdy tutaj.
– Cieszysz się, że jutro jedziemy do Berlina? – zapytał, kiedy Dixie po kilkunastominutowej rozmowie oznajmiła, że trzeba porozmawiać z chłopakiem i udała się do pokoju, póki nikogo w nim nie było, aby mieć spokój.
– Wolałabym zostać i odsypiać.
– Ja też. Ale może nie będzie tak źle.
– To się okaże. Ważne, żeby w tamtym hotelu były wygodne łóżka...
– Co z tobą i Niallem? – natychmiast zmienił temat, opierając nogi na skrzynce z piaskiem.
– A co ma być? To samo, co z tobą. Tak myślę. – Wzruszyłam ramionami. – Skoro już o nim zacząłeś... On już śpi? – zapytałam od niechcenia.
– Szlaja się gdzieś z tą Hiszpanką... Líą? Czy jak jej tam było. – Machnął ręką. – Chyba jej grupa wyjeżdża jutro i pewnie chcą się pożegnać.

Louis po pewnym czasie pożegnał się i wrócił do pokoju, a ja pomimo zmęczenia postanowiłam jeszcze się przejść. Było już na tyle ciemno, że ledwie można było już cokolwiek dostrzec z dalszej odległości. Gdyby nie zachmurzone niebo, byłoby w miarę widno. Nie przejmowałam się ciemnością, gdyż wieczór nie był zimny i tak nagle zmęczenie częściowo mnie opuściło. Jednak poczułam się naprawdę rozbudzona po tym, co zobaczyłam nad stawem, nad którym jeden z wieczorów spędziłam z Niallem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz