Mijał
kolejny dzień pobytu w Niemczech i jeden dzień praktyk mniej do odbycia. Dziś
wracałam z Hannah – znajomą z uniwersytetu, znałyśmy się z zajęć literatury
angielskiej, które kilka razy miałyśmy razem. Do odjazdu pociągu, którym
mogłyśmy się dostać z powrotem do Lohr, miałyśmy jeszcze pół godziny, więc
chodziłyśmy po sklepach znajdujących się na dworcu. Niestety tylko oglądałyśmy
ubrania, pamiątki i inne rzeczy, ponieważ były tu głównie markowe sklepy, gdzie
za zwykłą koszulkę wartą dziesięć funtów chcieli czterdzieści euro. Pamiątki
zaś nie były aż tak bardzo zachwycające, żeby wydać na nie te kilka euro.
Jedyne, czym się zadowoliłyśmy, to kawa kupiona w Starbucksie, bo gdzieżby
indziej. Dla Hannah nie istniało nic poza tą sieciówką. Na szczęście nie było
kolejek, ponieważ w innym wypadku nie było mowy, abyśmy zdążyły na S-Bahnę,
gdyż pociągi, jak i inne środki publicznego transportu, zawsze przyjeżdżały
punktualnie.
Gdy
zeszłyśmy już na odpowiedni peron, z daleka mogłam usłyszeć ten znajomy śmiech,
a dopiero potem zobaczyłam blond włosy z prześwitującym brązem. Hannah po
zauważeniu ich zaczęła coś tam mówić o tym, że Niall nie powinien zakładać
obcisłych spodni, żeby nie chwalić się swoim płaskodupiem.
–
To ty powiedziałaś, że chwali się tyłkiem. Może chwali się tym, co ma w
bokserkach? – rzuciłam opryskliwie. Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co
powiedziałam, czując piekące ciepło na policzkach. Nie tak, że byłam jakąś cnotką
niewydymką. Po prostu nigdy nie rozmawiałam z nikim o tym w taki sposób, nawet
w żartach, oprócz Dixie czy Miley. Choć z tą drugą unikałam tego tematu jak
ognia, bo u niej seks polegał jedynie na wkładaniu i wyjmowaniu. Nie istniały
dla niej żadne pojęcia związane z tą kwestią, więc rozmawianie z nią o tym
stawało się dla mnie odpychające i obrzydzające.
Spodziewałam
się jakiejś kąśliwej uwagi ze strony mojej znajomej, lecz ona zaśmiała się i
przytaknęła. Niall był z Louisem i jeszcze jednym chłopakiem, i dziewczyną z
ich grupy. Gdy tylko blondyn nas zauważył, pomachał nam, więc podeszłyśmy do
nich, witając się z nimi.
–
Już po? – zapytał Louis.
–
W końcu – odpowiedziałyśmy jednocześnie, na co Louis zaśmiał się cicho, zaś
Niall miał zbyt donośny głos, by jego śmiech nie był słyszalny z daleka.
Zanim
pociąg przyjechał, zdążyliśmy wymienić krótkie zdania o tym, co robiliśmy na
praktykach.
–
Niall jest dziwny. Ma dziwny akcent. Jak ty go rozumiesz i dlaczego jeszcze nie
złamałaś sobie języka, jak wymawiasz jego imię? – Hannah ponownie zabrała głos,
gdy już zajęłyśmy swoje miejsca w pociągu, a ja powstrzymałam ochotę
przewrócenia oczami. – A ten jego kumpel ma taką kobiecą urodę i piskliwy głos.
Wyglądają jak para gejów.
–
Możesz skończyć? – powiedziałam to ostrzejszym tonem, niż miałam w zamiarze.
Przez chwilę poczułam poczucie winy, lecz zniknęło ono wraz ze wspomnieniem jej
słów. Hannah była takim typowym człowieczkiem, który miał mózg zamknięty w
pudełku i zmiany świata nie docierały do niego.
–
Podobają ci się? Chcesz mieć z nimi trójkącik? – zapytała z ciekawością
zmieszaną z kpiną.
Tę
uwagę z przewróceniem oczami puściłam mimo uszu i zaczęłam przeglądać zdjęcia
na moim telefonie. W duchu dziękowałam chłopakom, że usiedli na drugim końcu
wagonu, więc nie było mowy, żeby ją usłyszeli.
Niekoniecznie
przepadałam za tą dziewczyną, głównie ze względu na to, że zawsze oceniała
ludzi już na wejściu, bez lepszego poznania ich. Poza tym miała wiele
negatywnych cech, którymi odpychała od siebie ludzi.
Nie
rozumiałam tego, jak można był być tak wścibskim i oceniać ludzi z góry, i nie
mieć żadnych wyrzutów sumienia. Gdy patrzyłam na każdą osobę mnie otaczającą,
miałam wrażenie, że prawdopodobnie tylko ja przejmowałam się tym, co mówiłam,
jeśli nie zabrzmiało to tak, jak chciałam. Sądziłam, że ton mojego głosu mógł
urazić tę drugą osobę lub mogłam zabrzmieć dziwnie, przez co mój rozmówca miał
kolejny powód, żeby mnie wyśmiać albo pomyśleć nie wiadomo co o mojej osobie.
Niestety byłam taka, że przejmowałam się opinią innych, choć wmawiałam sobie
coś zupełnie odwrotnego. Gdyby to wmawianie cokolwiek pomagało...
Po
tym, jak wysiedliśmy w Lohr, od razu skierowaliśmy się do ośrodka, w którym
mieszkaliśmy. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się już z Hannah, więc i teraz
szłam kilka kroków za nią. Nagle usłyszałam, jak ktoś wołał moje imię. Nawet
się nie odwróciłam, a Niall zdążył już mnie dogonić.
–
Co ty taka samotna?
–
Czemu zostawiasz Louisa samego na pastwę losu? – odpowiedziałam pytaniem na
pytanie Irlandczyka.
–
Tommo świetnie sobie radzi i sam – podniósł głos, odwracając się do tyłu z
uśmiechem, by spojrzeć na swojego przyjaciela, na co Louis pokazał mu
środkowego palca, również się uśmiechając, a do mnie mrugnął. Nie wiedziałam,
czy powinnam coś powiedzieć, więc po prostu pomachałam do niego, także z
uśmiechem na ustach.
–
Idziesz ze mną do sklepu? – spytał Niall.
–
Nialler nie ma przyjaciół? – wtrącił się idący za nami Louis.
–
Fay jest moją przyjaciółką. – Otoczył moje ramiona swoją ręką, przyciągając do
siebie. – Prawda? Widzisz, wyszło na to, że to ty tu nie masz przyjaciół –
odpowiedział od razu, nie czekając na moją odpowiedź.
Gdy
mnie objął, znów poczułam ten sam dziwny dreszcz przebiegający przez moje
ciało, jak za pierwszym razem, kiedy to opierał się o mnie, gdy siedzieliśmy na
ławkach kilka dni temu.
Wpadł
mi do głowy – jak dla mnie i na mnie – głupi pomysł i zdecydowałam nieco
pokrzyżować plany blondyna. Wyplątałam się więc z jego uścisku, odsuwając od
niego. Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
–
Nie, Niall, nie masz przyjaciół – powiedziałam pewnym siebie głosem, za co
przybiłam sobie mentalną piątkę.
Louis
wybuchnął śmiechem, jednak nie byłam pewna, czy spowodowane to było moim
posunięciem, czy może miną Nialla. Pomimo tego i tak się uśmiechnęłam z dumą.
–
Dobra. Dobra, będziecie coś chcieli – rzucił i niby wielce obrażony ruszył
przed siebie. – Ale ty i tak idziesz ze mną do sklepu – krzyknął przez ramię.
Poszłam
więc. Korzystając z okazji, kupiłabym coś dla siebie do jedzenia i picia,
ponieważ nie będzie mi się chciało iść później, choć nie było to daleko, w
dodatku prawdopodobnie musiałabym towarzyszyć Hannah. Dlaczego akurat z nią
miałam swoją zmianę? Było jeszcze kilkanaście osób z naszej grupy, ale niestety
byli w innych miejscach, a ja i Hannah miałyśmy razem poranną zmianę.
Niall
zaczął opowiadać o jego wczorajszym wieczorze w klubie, gdzie zawitał, zanim
dołączył do nas. Przy okazji dowiedziałam się, że ta dziewczyna, z którą
tańczył, a wczoraj rozmawiał, miała na imię Lía oraz była Hiszpanką.
W
pewnym momencie zauważyłam tych samych dwóch chłopaków, którzy prawdopodobnie
byli razem. Serce podeszło mi do gardła, gdy byli coraz bliżej. Jedynie mogłam
błagać o to, żeby Niall w jakikolwiek sposób nie skomentował tego, bo kiedy ich
zauważył, zamilkł. Zawsze mogliśmy przejść na drugą stronę ulicy, lecz nie było
chodnika… Jednak moje błagania zostały wysłane, ponieważ Niall patrzył się
przed siebie, udając, że nic nie widział. Odetchnęłam z ulgą. Pozostałą drogę
do sklepu przebyliśmy w ciszy.
Nie
kręciliśmy się tam bez celu, oboje wzięliśmy to, co chcieliśmy i od razu
ruszyliśmy w kierunku kas. Niall zatrzymał się przed regałem z alkoholami i
zapytał:
–
Bierzemy jakieś wino?
–
Słucham? – Spojrzałam na niego zdziwiona.
–
No, do picia... – wyjaśnił, jakbym była idiotką. Cóż, na nią wyszłam.
–
Louisa mogłeś zapytać.
–
Czyli bierzemy. – Wydawał się zignorować moje słowa i zaczął uważnie przyglądać
się etykietom na każdej butelce. – Co to znaczy halbtrockerer? –
zapytał, sylabizując ostatnie słowo.
–
Skąd ja mam wiedzieć? Niemiecki znam tak samo, jak i ty.
–
A chuj, będzie to. Może się nie otrujemy. – Wziął butelkę z najtańszym winem,
po czym poszliśmy do kas.
*
Po
obiedzie siedziałam sama w pokoju i odpoczywałam, przeglądając strony główne na
portalach społecznościowych, na których miałam konto. Nudziłam się
niemiłosiernie, ale też nie chciałam wychodzić sama na zewnątrz. Co jeśli nie byłoby
wolnych ławek, więc musiałabym się wrócić? Przecież wszyscy uznaliby mnie za
kompletne dziwadło!
Zostałam
więc, leżąc na łóżku, odgniatając sobie tyłek i po raz kolejny oglądając te
same zdjęcia na Instagramie. Chociaż mogłam się przespać, bo czułam się, jakbym
umierała, jednak tego nie zrobiłam. Wolałam pozostać czujna i obejrzeć jakiś
film, który mnie zaciekawił i nie miał najgorszych opinii
Byłam
wykończona całym tygodniem praktyk. Może byłoby inaczej, gdybyśmy nie musieli
dojeżdżać około czterdziestu minut, plus jakieś dziesięć na dojście z ośrodka
na dworzec, a potem pięć z dworca w Würzburgu do miejsca, gdzie odbywałam praktyki.
Podróże bywały najbardziej męczące.
Za
jakąś godzinę powinny wrócić Dixie, Miley i Alex, więc będziemy mogły gdzieś
pójść. Jednak nadal pozostawała ta godzina umierania z nudów. Zawsze mogłabym
odwiedzić Nialla i Louisa… gdybym tylko wiedziała, jaki mają numer pokoju.
Istniał także jeszcze jeden powód, dla którego kiedyś musiałabym do niego
zawitać. Mianowicie miałam do niego kilka, męczących mnie pytań. Obym poznała
na nie choć trochę mnie zadowalającą odpowiedź przez te półtora tygodnia.
Z
drugiej strony zaś miałam tę świadomość, iż znaliśmy się ledwie kilka dni, więc
mogłam wyjść na wścibską i ciekawską. Najlepszym rozwiązaniem było odpuszczenie
sobie tego. Była jeszcze opcja, że on mógł zwyczajnie nie pamiętać tego, o czym
tamtej nocy mówił.
Nagle
ciszę panującą w pomieszczeniu przerwało pukanie do drzwi. Serce podeszło mi do
gardła na myśl, że to mógł być ktoś z pracowników ośrodka i do tego nie znający
angielskiego. Jednak uznałam, że zaryzykuję i nie będę udawać, że nikogo tu nie
było. Usiadłam na łóżku, wypowiadając cicho „proszę” i już chciałam się
poprawić, mówiąc po niemiecku i głośniej, ale drewniana powłoka uchyliła się, a
do środka wszedł nie kto inny jak uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
–
Co ty taka przestraszona, jakbyś ducha zobaczyła? – zapytał, siadając obok
mnie.
–
A ty co taki szczęśliwy? – odpowiedziałam pytaniem.
–
Mam płakać? – spytał sarkastycznie, na co wzruszyłam ramionami, a Niall się
zaśmiał i przesunął na materacu, by oprzeć się plecami o ścianę, dłonie
układając na brzuchu. – Co robimy?
–
Możemy obejrzeć film na telefonie albo gdzieś się przejść – zaproponowałam
niepewnie.
–
Film. Nie chce mi się łazić.
Skinęłam
głową, po czym usadowiłam się obok niego, biorąc telefon i podłączając
ładowarkę do kontaktu. Chłopak dla lepszej wygody wziął moją małą poduszkę w
kształcie emoji kupy i włożył ją pomiędzy swoje plecy a ścianę.
Oboje
zgodnie wybraliśmy ten sam horror, więc obyło się bez zbędnego sprzeczania i
już po chwili wpatrywaliśmy się w ekranik, oglądając Naznaczonego. Mogło to jednak bardziej komentowanie i śmianie się
podczas scen, które miały być straszne.
Nie
naoglądaliśmy za wiele, gdyż dziewczyny już wróciły, rozmawiając głośno.
Zamilkły, kiedy zobaczyły mnie obok Nialla, wciąż chłopaka i do tego niedawno
poznanego. Moje myśli od razu wypełniły pytania dotyczące tego, co mogły sobie
w tamtym momencie pomyśleć.
–
Hej – przywitał się blondyn z uśmiechem na ustach. One odpowiedziały tym samym
i zajęły się sobą, co mi było na rękę.
*
Czas
do kolacji upłynął szybko i przynajmniej nie nudziłam się. Niall poszedł
kilkanaście minut po powrocie dziewczyn, a potem wraz z Dixie poszłyśmy do
sklepu.
Było
już po dziewiętnastej i po kolacji, więc teraz siedziałam z moją przyjaciółką
na zewnątrz na ławkach i właściwie nie wiedziałyśmy, co ze sobą zrobić. Nie
chciało nam się iść do klubu, do którego właśnie wybierały się Alex i Miley.
Dixie oczywiście musiała poruszyć temat Nialla, co zbyłam stwierdzeniem, że
trzeba kogoś poznać i nie ograniczać się jedynie do znajomych z naszego
uniwersytetu. Na moje szczęście odpuściła, bo jakoś specjalnie nie chciało mi
się gadać o moich relacjach z blondynem. Może innym razem lub najlepiej wcale.
Od
dalszych niewygodnych pytań uratował mnie Louis, który dosiadł się do nas.
Myślałam, że uśmiech nigdy nie schodził mu z ust, dopóki nie zobaczyłam go w
tym momencie. Nie oszukujmy się, wyglądał jak żywy trup, musiał być naprawdę
wykończony. Zresztą jak prawdopodobnie każdy tutaj.
–
Cieszysz się, że jutro jedziemy do Berlina? – zapytał, kiedy Dixie po
kilkunastominutowej rozmowie oznajmiła, że trzeba porozmawiać z chłopakiem i
udała się do pokoju, póki nikogo w nim nie było, aby mieć spokój.
–
Wolałabym zostać i odsypiać.
–
Ja też. Ale może nie będzie tak źle.
–
To się okaże. Ważne, żeby w tamtym hotelu były wygodne łóżka...
–
Co z tobą i Niallem? – natychmiast zmienił temat, opierając nogi na skrzynce z
piaskiem.
–
A co ma być? To samo, co z tobą. Tak myślę. – Wzruszyłam ramionami. – Skoro już
o nim zacząłeś... On już śpi? – zapytałam od niechcenia.
–
Szlaja się gdzieś z tą Hiszpanką... Líą? Czy jak jej tam było. – Machnął ręką.
– Chyba jej grupa wyjeżdża jutro i pewnie chcą się pożegnać.
Louis
po pewnym czasie pożegnał się i wrócił do pokoju, a ja pomimo zmęczenia
postanowiłam jeszcze się przejść. Było już na tyle ciemno, że ledwie można było
już cokolwiek dostrzec z dalszej odległości. Gdyby nie zachmurzone niebo,
byłoby w miarę widno. Nie przejmowałam się ciemnością, gdyż wieczór nie był
zimny i tak nagle zmęczenie częściowo mnie opuściło. Jednak poczułam się
naprawdę rozbudzona po tym, co zobaczyłam nad stawem, nad którym jeden z
wieczorów spędziłam z Niallem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz